6. Rawa Blues Festival

13 września 1986

Wykonawcy

Tadeusz Nalepa, Irek Dudek Blues Band Boogie, Jan „Kyks” Skrzek, Martyna Jakubowicz, Easy Rider, Wielka Łódź, After Blues, Operating Conditions Blues Band, Old River Blues Band, Maciej Maleńczuk, Nowa Grupa Ameryka

Heaven Blues, Band of Boogie, Olek Blues Band, Dekiel, Street Blues, Joy Band, Free Blues Band, Blue Haze

Kronika

Kolejna Rawa poprzedzona została przesłuchaniami w „Akancie”  (16-17 maja), jednak nadspodziewanie duże zainteresowanie zgłaszających się muzyków, skłoniło organizatorów do przeprowadzenia dodatkowych eliminacji, 12 września w katowickim „Marchołcie”.

Długi festiwalowy dzień rozpoczął koncert „Bluesa akustycznego pod Rondem”. „Sobota, godzina 12.00, pod Rondem robi się tłoczniej niż zwykle. Zaczyna się święto bluesa pod wezwaniem rzeki Rawy. A początkiem jest granie na ulicy. Street Blues, Łukasz Kobiela, Jan Ziętek, Jan Janowski - grają prostego akustycznego bluesa. Gitara, harmonijki, lekko zachrypnięty głos każdego z muzyków. Wokół nich krąg słuchaczy, część siedzi, część stoi, wszyscy pchani jakby niewidzialną siłą kiwają się w takt melodii. Przyjechali tu z całej Polski. Kilkuset ma za sobą noc na dworcu. 

Koło mnie trzech chłopaków z Białegostoku. Skrupulatnie odmierzają czas, co 2 minuty następuje zmiana siedzącego na barkach kolegi. W tym miejscu gdzie stoimy, to jedyna możliwość, żeby zobaczyć muzyków, z czasem także by coś usłyszeć. (…) 

Krąg tymczasem zacieśnia się, co chwilę ktoś rzuca muzykom pod nogi…parę złotych. Ci zbierają je pieczołowicie do kapelusza. Zaciera się granica pomiędzy słuchaczami a bluesmanami. Na dobrą sprawę każdy, kto ma jakiś instrument może się włączyć, każdy może zaśpiewać. 

Obok toczy się zwykłe  życie. Kobiety z siatkami, mężczyźni w garniturach z teczkami w ręku, dwie dziewczyny zbierają na PCK, ktoś przeciska się przez podrygujący długowłosy, kolorowy, dziwacznie poubierany tłum – zły, że tam na górze właśnie ucieka mu tramwaj. Tak jest przez dwie godziny. Na koniec zjawia się Janek „Kyks” Skrzek, parę numerów i happening kończy się. Tłum rusza do „Spodka” (…).” – pisała Mariola Woszkowska („Skazani na bluesa…”, Dziennik Zachodni, 1986).

Podobnie jak przed rokiem „Spodek” wypełniło około 7 tysięcy fanów. Tych z daleka i z bardzo daleka można było rozpoznać ich po tym jak odpoczywali i drzemali w hallu, uzupełniając braki snu podczas wyprawy na Rawę. Część z nich zmuszona była kupić bilety u koników, za które żądano nawet 2500 zł ! 

Tak jak w poprzednich latach na festiwalu zjawiło się szerokie spectrum publiczności manifestującej swoją tożsamość również wyglądem. „(…) wyróżniała się barwna grupa w dżinsach i flanelowych koszulach. Bez trudu można było dostrzec zwiędłe „dzieci-kwiaty” i wyraźnie serdecznie nastawionych do otoczenia punków i łysogłowych. Nie brakowało i heavy-metalowców w ich czarnych skórach, przystrojonych nazwami największych gwiazd ciężkiego rocka. Długie pióra sąsiadowały z krótkimi nieraz nader wymyślnymi fryzurami. A stroje niedbałe z garniturami.” – pisał Krzysztof Kuźniewski („Esencja jazzu w zamyśleniu”, Trybuna Robotnicza, 17.09.1986). Jeżeli ubiór miałby odzwierciedlać konkretny gust muzyczny czy estetyczny smak, to w tym przypadku ta „jedność w różnorodności” stanowiła przyczynek do fenomenu Rawy, nie tylko jako święta jakiegoś skonkretyzowanego bliżej nurtu muzycznego, ale spotkania zaspakajającego potrzeby chwilowego współistnienia, dla którego blues stał się nader atrakcyjnym medium, a Rawa agorą. Wystarczającą, aby na krótko oddalić się w inny świat, od szarej i ponurej rzeczywistości.

W prologu, na scenie konkursowej w holu „Spodka” wystąpili m.in. Joy Band, Street Blues, Olek Blues Band, Dekiel, Band of Boogie, Haeven Blues i Free Blues Band. Był to wstęp do galowego koncertu, który rozpoczęła Wielka Łódź (dzień wcześniej, w dodatkowych eliminacjach, dostała się na Dużą Scenę). Gwiazdami byli na pewno: Tadeusz Nalepa (znakomity koncert z zespołem w składzie: Tomasz Szukalski, Krzysztof Dłutowski, Bogdan Kowalewski i Marek Surzyn), Irek Dudek ze swoim big bandem i Martyna Jakubowicz. Dobrze zaprezentował się After Blues, zawiódł Jan „Kyks” Skrzek. Przy okazji jego występu, dziennikarz Trybuny Robotniczej Krzysztof Kuźniewski poczynił istotną uwagę o naszej obyczajowości, wiążącej się z Rawą w „Spodku” od lat. „I gdy na estradzie w tekstach bulgotał nadmiar alkoholu, smutku i melancholii, w holu począł unosić się zapach przetworów mlecznych, zmieszany z papierosowym dymem. Gdy „Kyks” przekraczał swoje „granice szczęścia” dowodząc, iż „Nie w każdej knajpie jest piwo / w knajpie podłej jak życie / dziś swój wózek przetaczam / pod bar z pluszowym obiciem…” dziewczyny i chłopcy raczyli się mlekiem z półlitrowych plastikowych worków, bądź 12-procentową śmietaną i jogurtem. Tego dnia rzeczywiście „pito od rana, nie koniaki, likiery czy gin” lecz właśnie mleko, bo „okazja rzeczywiście była ku temu”. Twórcy festiwalu postanowili sobie, iż obalą mit, że jak ma być blues, to musi być alkohol, bo inaczej nie sposób poczuć tej muzyki. I przyznać trzeba, że udało im się to w dużej mierze, choć co tu ukrywać, dostrzec można było i takich, którzy z miłością do mleka i jego przetworów skończyli już we wczesnym dzieciństwie”. („Esencja jazzu w zamyśleniu”, Trybuna Robotnicza 17.09.1986). Ten prohibicyjny stan należał później do kanonicznych zarzutów pod adresem Rawy, różniącej się pod tym względem od innych krajowych bluesowych mityngów.

Festiwal zamknęli Ryszard Riedel i Irek Dudek wspólnym wykonaniem dedykowanego Ryszardowi „Skibie” Skibińskiemu utworu „Skazani na bluesa” .

„Takich imprez, tak przygotowanych, tak zrealizowanych (wspaniale nagłośnionych!) nie ma zbyt wiele, lub też prawdę powiedziawszy nie ma ich prawie wcale. Rzadko też bywa, by wszyscy potrafili dostroić się do pożądanego, wysokiego poziomu. Tym razem jedno nie ulega wątpliwości: ze „Spodka” wyeliminowano na wiele godzin amatorszczyznę. Na estradzie królował blues i bluesmani. Stąd też tegorocznej Rawie nie sposób odmówić dwóch przymiotników: wielka i wspaniała.”  - podsumował Krzysztof Kuźniewski („Esencja jazzu w zamyśleniu”, Trybuna Robotnicza 17.09.1986). „Rawa stała się dziś najważniejszym i najbardziej reprezentatywnym festiwalem bluesowym w Polsce.” - dodawał Andrzej Matysik („Czas na wielki blues”, Jazz Forum 6/1986).