40. Rawa Blues Festival
8 października 2022
Wykonawcy
Duża scena, Spodek
Macy Gray, Chris Cain, Kris Barras Band, Mike Zito, Irek Dudek Big Band
Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Bluesa, Magda Magic Piskorczyk, Free Blues Band, Lublin Street Band, Tony Big Mouth Pearson, Familok
Scena boczna, Spodek
Black Pin Blues, BR Band, Cacana Mania, Coffee Experiment, Diapositive, Kłusem z Bluesem, Piotr Krakowski, Adam Zalewski Trio, Arek Zawiliński
Multimedia
Macy Gray
Chris Cain
Kris Barras Band
Mike Zito
Irek Dudek Big Band
Duża Scena
Mała Scena
Poza Sceną
Kronika
Na 40-lecie festiwalu Rawa trzeba było czekać całe dwa lata dłużej. W czasach pandemii, odbyły się imprezy pomostowe, najpierw w 2020 roku w studiu Radia Katowice wystąpił Big Band Irka Dudka. Zaś w 2021 roku pionierzy śląskiego bluesa, zaprezentowali się podczas wielogodzinnego koncertu pod hasłem „Silesian Sound” w katowickim Pałacu Młodzieży. Rawa wróciła triumfalnie 8 października br. do Spodka, ku uciesze ponad 4 tysięcy słuchaczy.
Od godziny 11 na Małej Scenie toczyły się zmagania konkursowe na wysokim poziomie. Słuchaliśmy akustycznych grup Adam Zalewski Trio, Black Pin Blues i najciekawszego w tym zestawie Arka Zawilińskiego, gdzie polskie teksty, kompozycje i rytmiczny groove, zachęcały do uważnego słuchania. Godny podziwu był udział w konkursie zespołu Kłusem z Bluesem, który pod względem długości istnienia jest rówieśnikiem Rawy. Lider zespołu Tomasz Kiersnowski zachwycił grą na harmonijce i własnym stylowym repertuarem. Gdzieś w połowie konkursu nastąpił znaczny spadek poziomu prezentacji. Przemilczę szczegóły i ocenę tych kiepskich występów, bo może wykonawcy wyciągną wnioski i usłyszymy ich jeszcze w przyszłości. Dopiero dwa ostatnie zespoły podbiły stawkę. Zarówno Coffee Experiment z Rudy Śląskiej jak i Diapositive z Krakowa, uderzyły brzmieniem sekcji dętych i przykuły uwagę stroną wokalną. W pierwszym przypadku była to Natalia Skorupka a w krakowskiej kapeli śpiewała Anna Kopeć.
Już na Dużej Scenie poznaliśmy zwycięzcę konkursu, którego wybrało jury pod wodzą gitarzysty Macieja Radziejewskiego. Maraton festiwalowy ruszył w rytm mięsistego brzmienia Lublin Street Band. W składzie młodzi muzycy, w sekcji dętej 2 saksofony, 2 trąbki i puzon. Muzyka napędzana funkową wibracją z dużym potencjałem. Laureaci Małej Sceny 9-cioosobowy Coffee Experiment z wdziękiem podtrzymali gorącą atmosferę. Po niemal orkiestrowych brzmieniach, niełatwe zadanie miał „chłopak z gitarą” Tony Big Mouth Pearson ze Słowacji. Śpiew z akompaniamentem gitary okazał się jednak zupełnie wystarczający, bo muzyk zaintonował znane utwory Personal Jesus, Stormy Monday i Let The Good Times Roll. Elektrycznie i zdecydowanie rockowo, grał przez kilkanaście minut zespół Familok, który wykonał własne utwory w gwarze śląskiej. Trochę dłużej grał Free Blues Band, działający od kilku dekad pod wodza Andrzeja Malcherka. Popłynęły gitarowe dźwięki w duchu z claptonowskiej szkoły blues –rocka. Na koniec Malcherek zacytował również temat Third Stone From Sun Jimmi’ego Hendrixa.
Pojawienie się Magdy Piskorczyk na scenie jest zawsze intrygujące, nie tylko dlatego, że przyciąga burzą włosów, strojem i skalą głosu od nieprawdopodobnych niskich, gardłowych dźwięków do pisków ponad skalę. Po kontaktowym utworze Nie będę grzeczną dziewczynką, artystka przeszła w rejony muzyki etnicznej, pełne spektakularnych rozwiązań muzycznych. Niestety szwankowało nagłośnienie, gitara basowa Piskorczyk nieprzyjemnie dudniła. Z zapałem wciągnęli szybko do zabawy Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Bluesa, sypiąc z rękawa przebojami Szósta zero dwie, John Lee Hooker czy Chory na bluesa.
Trio pod wodzą wokalisty i gitarzysty Mike’a Zito narzuciło nie tylko nowy ton muzyki, lecz również tempo utworów i zasypało kaskadą improwizacji solowych. Zito grał z pazurem kolejne utwory Mississippi Night, First Class Life, Texas Flood. Trwająca trzy kwadranse blues-rockowa jazdy w stylu teksańskim zawierała jeszcze rock and rolla Chucka Berry’ego, jazzujące shuffle i bluesa z motywami utworów Led Zeppelin Whole Lotta Love i Kashmir. Występ MIke’a Zito pozostawił poczucie niedosytu, lecz wkrótce widownia nastawiła receptory na bogatsze i bardziej jazzujące klimaty zaproponowane przez Irek Dudek Big Band. Bazą repertuaru koncertu, były utwory z płyty „No1” wydanej w 1986 roku. Lider śpiewał, grał na harmonijce i skrzypcach a także - co istotne - dyrygował orkiestrą, ponieważ poszczególne utwory miały nową formę aranżacyjną. Pojawili się zaproszeni soliści: Maciej Radziejewski-gitara, Henryk Gembalski - skrzypce, Krzysztof Popek – flet oraz Apostolis Anthimos – gitara. Bogaty w zastosowane środki artystyczne koncert, zakończył temat Something Must Chave Changed z solówką Krzysztofa Głucha na fortepianie.
Po big bandzie Irka Dudka, brzmienie zespołu Chrisa Caina wydało się wręcz nikłe, przygotowane bardziej na klubowe granie niż festiwalowy występ dla kilku tysięcy odbiorców. Z czasem coś w nagłośnieniu drgnęło, lecz gitara lidera pozostała zbyt schowana. Chris Cain to rasowy muzyk, grający bluesa w sposób niesztampowy, łączący tradycję z finezją harmoniczną i indywidualnym stylem improwizacji. Cain to duża osobowość, grał nie tylko na gitarze, lecz także śpiewał akompaniując sobie na fortepianie.
Wejście na scenę gwiazdy wieczoru Macy Gray, przypominało lądowanie UFO. Oczekiwanie, napięcie i wreszcie motoryczny rytm grającego zespołu, w składzie dwie perkusje, bas i mała piramida instrumentów klawiszowych. Produkcje Macy Gray z zespołem przypominały bardziej precyzyjnie przygotowany show niż spontaniczny występ. Wokalistka w długiej czerwonej sukni nieustannie przemieszczała się po scenie, ciągnąć za sobą statyw z mikrofonem. Śpiewała przechodząc zgrabnie z piosenki Fly On The Wall w jazzowy Fly Me To The Moon. Przypominało to bardziej sety didżeja niż wykonywanie całości piosenek. W środku zabrzmiały kompozycja zespołu Metallica Nothing Else Matters i przebój Sweet Baby. Na czas zmiany sukienki, kapitalny klawiszowiec i wokalista zespołu, zaskoczył publiczność melodiami We Are The Champions oraz Strange Brew zespołu The Cream. Po powrocie artystki, usłyszeliśmy jeszcze Creep grupy Radiohead oraz blok poświęcony seksowi z cytatem piosenki Do You Think I’m Sexy oraz utworem Sex Resolution. Na rozstanie świetnego pod względem kultury muzycznej, aranżacji i pomysłowości, lecz także trochę sztucznego i manierycznego występu, Macy Gray przypomniała w przetworzonej formie swoje przeboje I Try oraz Boo.
W okolicy północy na finał, wybuch rockowej energii angielskiego zespołu Kris Barras Band, poddał testowi konstrukcję Spodka. Głośną gitariadę kwartet zakończył bluesowym utworem My Paradise. Za rok przekonamy się czy rozstrzelona muzycznie propozycja obchodów jubileuszu festiwalu, była zapowiedzią nowego otwarcia czy próbą sprytnego wciągnięcia młodego pokolenia do bluesa.
Ryszard Gloger