27. Rawa Blues Festival

6 października 2007

Wykonawcy

Koncert finałowy

Janiva Magness (USA), Asylum Street Spankers (USA), Storm Warning (Wielka Brytania), Irek Dudek

Duża scena

Sławek Wierzcholski, Terraplane, Wojtek Klich, Big Fat Mama, Limbo, Boogie Chilli, Gang Olsena

Scena boczna

Clezmer's, Krakowska Grupa Bluesowa, Marek "Makaron" Motyka, Mizia & Mizia, Puste Biuro, Zbig-Band, 2 Late

Multimedia

Janiva Magness

Asylum Street Spankers

Storm Warning

Irek Dudek

Duża scena

Kronika

Są tacy, którym Rawa służy do naładowania energii i zaspokojenia na dłuższy czas wrażeń koncertowych. Niektórzy co roku mówią to samo: jak na jeden dzień to nadmiar wrażeń. Obie tezy znalazły potwierdzenie właśnie podczas tej edycji festiwalu. W Centrum Kultury Filmowej odbyła się polska premiera filmu Alana Lomaxa The Land Where the Blues Began. W kawiarence poetyckiej w „Spodku” Jerzy Debina z towarzyszeniem gitarzysty Łukasza Kobieli przypomnieli monodram Allena Ginsberga. Na bocznej scenie, kolejny raz próbowała grupa Mizia & Mizia. Na Rawie występowali wielokrotnie i mimo sympatii jaka zdążyli sobie zaskarbić, niewiele zrobili żeby słuchaczy pozytywnie zaskoczyć. O wiele lepiej poszło zespołowi Puste Biuro. Był żywioł i naturalna radość grania, co w dużym składzie z saksofonem i chórkiem na pewno trudniej uzyskać. Całą grupę zdecydowanie pociągnęła za sobą wokalistka Karoliny Kidoń. W kolejnej kapeli o niezbyt pociągającej nazwie Zbig Band, śpiewała także dziewczyna a klimaty rhythm and bluesowe ustąpiły blues-rockowym. Nieznana grupa Clezmer’s startowała w dość często uprawianej konkurencji naśladowania Blues Brothers. Marek Motyka wolał surowe tony bluesa akustycznego z drobnym wsparciem przesterowanej harmonijki ustnej. Dużym kontrastem było pojawienie się dużego składu zespołu KGB. Energia i zgranie instrumentalne zespołu sprawiły przyjemność wysłuchania  kilku zgrabnych utworów soulowych. Grupa z Krakowa zdecydowanie najbardziej podobała się publiczności, która wytypowała ten zespół jako zwycięzcę konkursu, godnego występu na głównej scenie festiwalowej. Recenzent kwartalnika Twój Blues również wyróżnił najbardziej grupę KGB, której rozwinięta nazwa brzmi bardziej swojsko Krakowska Grupa Bluesowa. Andrzej Matysik napisał: „KGB zaprezentowała solidne, tradycyjne blues-soulowe brzmienie z wyraziście brzmiącą sekcja dęciaków na czele”.

Duża scena ruszyła z wielkim impetem, najpierw pod dyktando poznańskiej grupy Boogie Chilli z transowym boogie. Wokalista Maciej Sobczak żywo reagował na instrumentalne rajdy gitarzysty Janusza Siemienasa i harmonijkarza Leszka Paecha. W podobny emocjonalny i wręcz transowy sposób zagrał kwartet zespół Limbo. Grupa Big Fat Mama jeszcze wyraźniej eksploatowała rytmikę funky z lat 70 czerpiąc wzorce z muzyki George’a Clintonai zespołu Sly and The Family Stone. Jak zawsze świetnie wypadło Terraplane (zapowiadane przez Janusza Konińskiego Ter-r-raplane). Mimo akustycznego charakteru grupy muzycy grali stojąc, przez co muzyka zyskała bardziej dynamiczny wymiar. Z żywej reakcji publiczności wynikało, że nawet odwołania do archaicznego bluesa mogą poruszyć słuchacza, jeśli wykonawcy wkładają w to co robią całe serce. Mało przekonywający był daleki od bluesowych emocji występ Wojtka Klicha. Mimo zaledwie pół godzinnej obecności na scenie świetnie wypadła Nocna Zmiana Bluesa. Zespół zagrał w nieco zmienionym składzie (na basie zagrał Wiesław Kryszewski), lecz jak zwykle punkt ciężkości skupił się na Sławku Wierzcholskim. Wspomagany z zaangażowaniem przez kolegów frontman sprawił, ze koncert nabrał energii, rumieńców i scenicznego ruchu. Po raz kolejny tego dnia w Spodku słychać było kompozycje Tadeusza Nalepy. Wierzcholski i NZB wybrali utwór „Tobie ta pieśń”.  Z kolei akustyczny recital Irka Dudka wzbudził podziw, obok nowych kompozycji, zabrzmiał utwór grany jeszcze w czasach grupy Irjan a szczytowym momentem recitalu było wykonanie przez Dudka utworu Tadeusza Nalepy Ten o Tobie film.

Koncerty zagranicznych wykonawców rozpoczęła brytyjska grupa Storm Warning. Muzycy zagrali zestaw własnych blues-rockowych utworów. Chociaż prezentowali solidne podejście do muzyki, zabrakło większej dynamiki znanej z płyt studyjnych Storm Warning, nie przebijały się solówki gitary, w muzyce grupy nie czuć było bluesowej pasji. Nie tylko te braki wypełniła wkrótce wokalistka Janiva Magness. Pojawiła się u nas po raz pierwszy, już jako laureatka Blues Music Award. Wykorzystała festiwalowa scenę do pokazania walorów głosowych, żywiołowości, łatwości kontaktu z publicznością i…sex appealu. W repertuarze Janivy przewijały się ballady bluesowe, energiczny soul, luizjańskie zydeco i pulsujący funk. Po doświadczeniach festiwalowych z Shemekią Copeland i Norą Jean Bruso, łatwo było wychwycić finezję wykonawczą i subtelny erotyzm Janivy. Wokalistka stroniła od standardów, najczęściej sięgając po utwory Jeffa Turmesa z albumu Do I Move You. Nawet soliści w zespole, gitarzysta Sam Meek i organista Benny Yee starali się nie odbierać czaru i magnetyzmu Janivie. Po występie wokalistki w mgnieniu oka sprzedano 200 jej płyt wartości 4 tysięcy dolarów a artystka miała dużo pracy z udzielaniem fanom autografów. W tej 

> sytuacji wydawało się, że ostatni wykonawca festiwalu, nie będzie w stanie skupić uwagi na swoim występie. Tymczasem zespół Asylum Street Spankers rozłożył widownię na łopatki. Kolorowa zbieranina muzyków z mandoliną, kontrabasem, bandżo i perkusyjna rupieciarnią, ruszyła do boju jak zdobywcy Dzikiego zachodu i grając z niebywałą energia bluesa, country i rockabilly sprawiła uczestnikom festiwalu radość i przekonanie, ze muzyka jest tylko albo dobra albo zła. Sławek Turkowski opisał to w Internecie tak: „Dali czadu, aż dymiło. Postawili na show, humor, pastisz, kontakt z publicznością i jak na Rawę zupełnie nietypowy repertuar. Czy polska publiczność mogła nie pokochać Whammo (pseudonim lidera grupy. przyp.redakcji), który krzyczał: „Cheese… bananas… piwo”? I z tymże piwem paradował po wybiegu, popijał, poił basistę, rzucał w publiczność. No, nie, to nie tylko to. Przede wszystkim zasługa luzu i dobrej muzyki, tematów bluesowych, country, nawet niby-hip-hopu, niby-jazzu, cytatów z hardrocka, folkowe pieśni irlandzkie, właściwie wszystko.(strona Feelin’ The Blues, Sławek Turkowski 17.X.2007). 

Tylko nieliczni mogli zasmakować fantazji i pomysłów Asylum Street Spankers podczas nocnego jam session w klubie hotelu Novotel, gdzie amerykańscy muzycy razem z kolegami z grupy Teenage Beat raz jeszcze pokazali na co ich stać.